Po kilku minutach po tych dziwnych scenach wyszedłem z magnetycznego pociągu. Ktoś przemawiał w jakimś budynku. To była jakaś hala, czy coś takiego. W każdym bądź razie ten budynek przypominał koło. Wszedłem do tego budynku zobaczyć co się dzieje. Jeśli politycy coś mówią do publiczności, lub przez megafon, każdy miał zwyczaj słuchać tego, gdyż mogły być zawarte nowe zasady. Kiedy jakaś, ważna zasada była łamana, nie było usprawiedliwienia, trzeba było usłyszeć ją, przeczytać, lub domyślać się po co, dla czego. I na co to.
Wszedłem do budynku, nie wyciągnąłem pistoletu, aby nie było podejrzanie, ale dziwne… Nie było strażników z pistoletami laserowymi, ani z anihilatorkami. Byli ludzie, zwykli, nie ochroniarze, normalnie ludzie, cywile. Na scenie stał ktoś przypominający artystę. Prawdopodobnie to był jakiś koncert.
Słuchajcie, panowie i panie. Sytuacja w jakiej się znajdujemy, zwłaszcza wrażliwsza część społeczeństwa, jest tragiczna. Poeci, artyści, ludzie wrażliwi sercem są nie akceptowani, Zamykają ich w szpitalach, w ośrodkach edukacyjnych lub wysyłają do burdeli, aby zrobić z niego człowieka, do burdeli na dziewczynki. Albo chłopaków, zależy kim jesteś, czy dziewczyną czy chłopakiem, rzecz jasna. Sytuacja nasza, jak i innych ludzi jest jak zalanie gównem rzeki, jak plucie komuś w twarz. Góra pluje nam wszystkim w twarz. I nie obchodzi mnie to, że mnie zabiją, niech mnie zabiją i torturują, już dość mam tortur mentalnych. Dziewczyny, które rzucają dla lepszych modeli, dla bardziej cwanych, gówniana muzyka z lat 30 i 40 XXI wieku, kiczowata architektura, no i plujący nam w twarz bogacze, którzy mają te swoje rządowe pierdolone dolary. Cywilizacja jest upadkiem moralnym ludzkości, My jesteśmy częścią tonącego statku. Albo, wyobraźcie sobie, że jest obóz jeniecki, ludzie nie mają co jeść, dla tego zjadają swoje własne gówno. Tak, moi mili, gówno. Tym głodnym człowiekiem jest świat, a gównem. Nasza cywilizacja, To jest gówno gnijące od środka, śmierdzące, Gówno, w którym uczestniczymy, jesteśmy bakteriami w tym gównie, niektóre bakterie pomagają temu gównu gnić, śmierdzieć, inne chcą je rozłożyć, Ale to gówno się broni ze wszystkich sił. To gówno, zwane też, Hmm, małą Iluminatią, Iluminatia to śmierć, Iluminatia to gówno, I co. Kilkadziesiąt procent ludzi jest omamionych rozwojem, digitalizacją technologii, to jest dobre, Ale społeczeństwo śmierdzi tak, jak to zgniłe gówno, które to ludzie musieli jeść, by przeżyć, w trakcie wielkiej wojny. Wiecie co jest najlepsze? Nikt nie zwyciężył, nikt, ani kalifat, ani państwa, żadni ludzie, zwyciężyło zło i śmierć, zwyciężyła Illuminatia. A teraz zaśpiewajmy hymn. Wstańcie bracia i siostry, na baczność.
Kilkaset ludzi wstało, i zaczęło śpiewać taką o to pieśń.
Jeszcze Polska nie zginęła…
A teraz, bracia i siostry, hymn nas wszystkich na tym pierdolonym świecie.
W czasach mroku i ciemności, każdy o swe zdrowie drży, Fałszywe światło, Illuminatia, Powoduje gorzkie łzy. Nigdy my się nie poddamy, dla nas ludzi jest ta pieśń, Mamy nadzieję, nadzieję wielką, że nasze dzieci będą wolność mieć.
Wszyscy, których widziałem, śpiewali to z radością, aczkolwiek poważną, religijną wręcz, tak jak kiedyś było kilkadziesiąt lat temu we mszach czy uroczystościach religijnych, jak słyszałem od matki. Tylko jeden, jeden człowiek sprawdzał godzinę na zegarku. Nie, nie sprawdzał, On dotykał ekranu, I szeptał do mikrofonu jakieś słowa, Jedynie co udało mi się usłyszeć to rebelianci, hymn, chorzy psychicznie, przywódca. Nikt prócz mnie tego nie zauważył, Postanowiłem ostrzec ludzi. Na mój widok ludzie wyciągali pistolety z kabur, widły, kije, lub skradzione z magazynków granaty laserowe, A ty tu czego illuminato? Myślałem, że zawsze przychodzicie grupą ludzi?
A pieprzyć Illuminatię – rzekłem, Jeden z was, ten który sprawdza godzinę, jest szpiegiem iluminatów. Ja jestem generał, były generał, McArthur.
No, rzeczywiście, ktoś sprawdzał godzinę, ale myślałem że ma zwykły zegarek. Pierdolenie o Szopenie, za kilka minut będzie nad nami śmigłowiec, Macie jakąś piwnicę, lub coś? Spadochroniarze wchodzą do budynków przez dach, a jeśli mamy do czynienia z żandarmerią, To już po nas. .
Skąd wiesz o procedurach? Ty byłeś kiedyś jednym z nich? Ty jesteś słynnym generałem, symbolem rebelii, symbolem wolności naszej i naszych potomków. Tak, to ja, Generał William McArthur. A teraz, musimy spierdalać! I to szybko! Artysta, jak go nazywam poprowadził nas schodami do piwnicy, bunkra, czy co to tam było, Ostatni człowiek zasłonił wejście do schodów klapką, która była po środku pierwszego piętra, po prostu, po środku budynku. .
Tymczasem w śmigłowcu.
No, to się zdziwią jak wsadzimy ich do pierdla, rzekł jakiś spadochroniarz. A pewnie, rebelianci to chuje, to chuje niszczący naszą cywilizację, to niewdzięczne skurwysyny, pasożyty społeczne, nie pracują, oni okradają społeczeństwo, zabijają niewinnych ludzi, Oni nie doceniają wkładu naszych przodków w odbudowie świata. Yyyy, że co? Rzekł jakiś mięśniak. Jednym słowem, to pierdolone kurwy i skurwysyny. O, już jesteśmy na miejscu. Lądujemy na dachu tego pierdolonego budynku, O, i jest Anton.
Anton, bo tak było na imię młodzieńcowi noszącego zegarek rzekł, Uciekli do piwnicy, Tam, o tam, wskazał na środek podłogi.
Pieprzysz, Anton, Powiedz że chcesz tylko dostąpić łask wielkiej Illuminatii a nie pomóc potrzebującym ludziom. Wielka Illuminatia docenia tylko tych, którzy naprawdę pomagają społeczeństwu, a nie pieprzą głupoty dla własnej przyjemności. Co mamy z tobą zrobić?
Yyyy, ale oni naprawdę są tam. Starokapitolscy przestępcy schowali się, to jest pewne, ale Anton chyba nas chce zrobić w bambuko, i zawołał nas dla jajec…
Czekajcie – rzekł pilot. Pilot wyciągnął jakąś księgę i rzekł o to takie słowa: Speculum sit in anima. si homo haec mentiri et maiestatem ad tantam daemonium?
O rzesz kurna, pilot jest, jest chyba magikiem, rzekli urzędnicy. Po kilkunastu sekundach milczenia zagrzmiał głos. On nie kłamie, ale nie pomaga ludziom ze względu na cel sam w sobie, on miał kiedyś dziewczynę, która jest z ważną osobistością dla dwóch stron, dziewczyna oświadczyła mu się, po kilku miesiącach odmówiła mu ślubu i odmówiła mu tego, co ludzie w tych czasach lubią robić najbardziej. Anton nie pomaga, on szuka zemsty, życzy jej i wszystkim innym śmierci, hahahahahahah, czysz to nie jest piękne? Do widzenia, moja służbo, pamiętajcie o obietnicy, robaczki.
Co co to to, kurwa, było? To chyba nie mogło być.
A tak, powiedział pilot, To jest wielki daemonus, największa istota jaką widział świat, twórca nas wszystkich, nasz zbawiciel. Dzięki niemu możemy wszystko. A teraz zbombardujmy ten budyneczek, jak się patrzy, Coś przeczuwam że ten gienerał może być wśród nich, A ty anton, nie ruszaj się. Iluminaci przy pomocy drabiny wciągnęli Antona do helikoptera, Kiedy drabina wciągnęła go do helikoptera, zniknęła, a klapa się zatrzasnęła, Był w dużej kabinie pilotowej. No, witaj Anton. Może chcesz zakosztować trochę potężniejszych łask wielkiej illuminatii co? Za kłamstwa i oszustwa, a także zemsta celem jakiejśtam wrażliwej części nie jest wskazana, mój przyjacielu. Pilot wyciągnął laserową strzelbę, i zastrzelił Antona, Potem przy pomocy ulepszonego respiratora dzięki elektrycznym pulsom i magii z grimuara Anton odżył. Jego oczy były nieobecne, tak jakby nie miał tego żywego uśmiechu. Niech żyje wielka illuminatia, zakrzyknął. No, tak jest dobrze Anton. Zasługujesz na jeszcze dwie szansę, lub jedną. Przy okazji, dzięki tobie społeczeństwo będzie żyć spokojne przez kolejne wieki. Brawo Anton. Pojutrze w telebimach i telewizji publicznie damy mu nagrodę Uczciwego i dobroczynnego obywatela. .
Kilka minut później u rebeliantów. Słychać było gwizd laserowych bomb, i było widać błyski światła. Nie bójmy się, rzekł artysta, Nie bójmy się, bo nadal żyjemy, Wydostaniemy się z tej piwnicy, Będzie dobrze bracia i siostry, Jesteśmy wolnymi ludźmi. Jesteśmy sobą. Będzie dobrze.
Owszem, Drzwi do piwnicy były wgniecione pod wpływem schodów, które straciły oparcie, Teraz piwnica i budynek, lub ulica, zostały rozdzielone, Parter został spalony, doszczętnie przez laser. Po kilku sekundach było słychać terkot karabinów z myśliwca, Artysta dostał. Przez dach w piwnicy, Padnij, zdążył powiedzieć i Artysta został zabrany przez dusze do domu, tam, gdzie już nie ma żadnych trosk. Generał zasłaniał ciałem dwoje dzieci, które nie miały rodziców w tym budynku. Kule tylko mu drasnęły ramię. Terkot ustał, Mężczyźni postawiali dużą drabinę, kobiety z niepotrzebnych materiałów lub koszul robiły bandaże dla rannych, Medycy, którzy byli na tym spotkaniu dawali leki i maści…