Kategoria: z życia wzięte
Witam, dobry wieczór, dzień dobry. W poradniku poniżej napiszę kilka porad, jak łatwo i przyjemnie można używać VO w MAC OS,
1. Normalna szybka nawigacja w macu. Wbrew pewnym mitom, da się przeglądać w safari czy w edgu jak na windowsowca przystało
a. Włączamy quick nav, strzałka wlewo+strzałka w prawo
b: Naciskamy vo+q, aby włączyć klawisze szybkiej nawigacji, najlepiej włączyć to w safari bądź innej przeglądarce
c, możemy się cieszyć z szybkiej nawigacji w VO, tyle tylko, że po linkach nie przemieszczamy się przy pomocy klawisza k, a klawisza l
2. Po ciul ten command, Jak przecież jest control! Control w macu działa troszku inaczej niż w windowsie, na przykład control f2 przemieszcza nas do menu. Można powiedzieć, że command działa prawie tak jak windowsowy control, na ten przykład, command+c, kopiuje do schowka, a command+v, wkleja
3. Czy nie ma jakiegoś bardziej normalniejszego syntezatora mowy niż piepszony vocalizer?
Ano, jest kilka opcji. Dla starszych intelowskich maców jest jeszcze infovox iVox, czyli słynna ania, heather czy ryan.
A co z m1 się zapytacie, m1 gorsze? A nie. Co prawda nie ma infovoxa ivoxa, ale jest espeak, espeaka można łatwo i przyjemnie w appstorze zainstalować
4. Screen reader mi nie działa w ekranie logowania, Co to za szajs!
Żaden szajs. Nie było mówione w podcastach i instrukcjach, że trzeba w ustawieniach włączyć, żeby VO mówiło na ekranie logowania? W venturze można to ustawić z poziomu ustawienia systemowe, blokada ekranu i logowanie, i pod koniec jest przycisk do ustawienia tzw. opcji dostępności w ekranie logowania. Ps. Nie wyłączać voiceovera w trakcie wyświetlania się tego ekranu, gdyż znowu będzie trza to włączyć w ustawieniach, no chyba że ktoś lubi naciskać ciągle command f5
5. Samouczek, dobra żecz.
Jeśli ktoś nie wie, jak obsługiwać ten screenreader, nic prostrzego, pod vo+h, czyli capslock+h jest menu pomocy, i tam trzeba wybrać opcję szybki start
6. Czy w m1 voice over nie będzie się tak ciął jak w intelowskich macach?
Nie. Voice over, zwłaszcza w mac os ventura znowu stał się responsywnym screenreaderem, a pod m1 to jóż w ogule. Nawet w garage bandzie śmiga jak nvda lub jaws na laptopie o najwyższej konfiguracji.
7. Po ciul mi gładzik, tylko se niepotrzebnie będę klikał gdzie nie trzeba. Gładzik w vo może być potraktowany troszkę jak pseudo ekran dotykowy, Wystarczy, że włączymy obsługę gładzika przy pomocy przytrzymania capslocka i przekręcania dwóch palców na gładziku w prawo, rodem z pokrętła na IOS. VO powinno nam zadźwięczeć tonem wzrastającym i rzec, obsługa gładzikiem włączona. Teraz możemy sterować screenreaderem tak jak na ekranie dotykowym w IOS
8. Kurwa, nie mogę otwierać żadnego pliku tylko jest to piepszone pole edycji!
Spokojnie, też się kilka lat temu na to naciąłem. Zamiast entera, kiedy chcemy otworzyć jakiś plik, należy nacisnąć command+o lub command+strzałka w dół. A command+strzałka w górę jest jak windowsowy backspace
9. Chcę mieć, panie, windowsa, ten mac os mi nie po drodze, kurła!
jeśli masz maca z m1, guwno dostaniesz. Nie ma aplikacji asystent bootcamp w narzędziach. Jedynie na razie parallels desktop może stworzyć nam maszynę wirtualną z windowsem 11. Kreator automatycznie nam zainstaluje niezbędne narzędzia, żebyśmy mogli odpalić pliki z maca na windowsie, i odwrotnie, bez restartu komputera. A pozatym nie warto kupować macbooka z m1 dla jakiegoś windowsa. Aa, Żeby zkorzystać z parallelsa, trzeba mieć dodatek VOCR, czyli taki ocr dla Voice overa, dość wygodny w obsłudze
10. Chcem sobie tiktoka zainstalować na macu, a w appstorze nie ma! A aplikacje na ipada miały być wspierane, Gdzie to jest!
Powiem tak, netflixa czy jakiegośtam innego tiktoka nie pobierzesz, zapomnij. Safari od tego jest. Telegram lub jakieś niektóre aplikacje ipadowskie są wspierane, pod warunkiem następującym. Musisz mieć m1
11. Voice over mi nie działa, włączam maca, naciskam command f5 i nic, A dopiero go kupiłem!
Może być tak, że jakiś serwis lub sklep włączył maca dla testów. Jest niby ekran konfiguracyjny i nic. Wystarczy zrestartować maca, wybór języka jest sam z siebie udźwiękowiony, po wyborze języka command+f5 już powinno działać
noworoczne życzenia
To jest Autobiografia Tytusa Potockiego, zwanego też fifkiem. To jest fan fiction uniwersum chidonga
Uwaga od autora. Ta opowieść może zawierać autodestrukcyjne, lub destrukcyjne treści.
Intro od fifka: Jeśli jesteś pozytywnie myślącym iluminatiańskim jegomościem, nie czytać tego, bo to nie będzie zrozumiane przez ciebie czytelniku. Jeśli jakimś cudem czytasz tą biografię przed wielką wojną, to może być ostrzeżenie, dla wrażliwszej części, w której jestem i ja. A jeśli jesteś iluminatiańskim urzędnikiem, Weroniką, Jej synem, lub jakimś gówno wartym płytkim gościem, natychmiast spierdalać i nie dotykać papieru, komputera, lub w czym to się czyta.
Urodziłem się 29 stycznia 2035, już po wielkiej wojnie, w okolicach starego kapitolu. Moimi rodzicami byli Markus, marek i Elwira. Imię mojej matki jest dość rzadkie w Illuminatii, Państwie, w którym żyję, jak połowa tej pierdolonej ludzkości. W tym gównie, zwanym też światem kiedy byłem brzdącem już potrafiłem powtarzać wykłady moich rodziców i rodziny pod tytułem kurwa twoja mać. Albo jebane skurwysyny. 2038, to był rok, w którym po raz pierwszy widziałem innych ludzi niż rodzina, W publicznym przedszkolu im. Johna mcArthura, weterana wielkiej wojny. Uczyłem się liczyć, jakieś abecadło recytowałem, a także śpiewaliśmy dziecinne piosenki o rycerzach, o obrońcach świata, o czystości planety, a także była jedna pieśń, piosenka, która zapadła mi w pamięć:
Jesteśmy dziećmi illuminatii, jesteśmy dziećmi złotego wieku, ludźmi bez zmartwień, ludźmi bez trosk, bo są przygody, dziecięcy los. Bawiliśmy się zabawkowymi dronami i zestawami nowoczesnych klocków. A to budowaliśmy kalifat i bombardowaliśmy zabawkowymi dronami kalifat, co po niektórzy budowali nasze miasto, nasz dawny kraj, zwany polską, o ile mnie pamięć nie myli? A może tak? Po kalcjomorfinie prawie nic nie pamiętam. No może poza tym, że piszę biografię. Niestety, po kilku godzinach działania, efekt po kalcjomorfinie przestaje działać.
Naszą wychowawczynią była Pani angelika, 25 letnia wychowawczyni o dość przeciętnym wyglądzie, Tak, uczą nas postrzegać wygląd osób już od małego. Niby jest jakaśtam tolerancja, no ale zdeformowane dzieci, o ile nie były zabite przez łapiduchów, lub medykurew, jak to rodzice nazywali, to takie zdeformowane, lub nawet takie brzydkie dziecko, grubawe, lub z głosem jak kaczka, jego los był przesądzony. Jeśli to dziecko po kilku latach chciało mieć kogoś, nawet przyjaciół, to raczej kończył w psychiatryku, lub w trumnie. Jeden kolega, Miron, był dość dziwnym dla społeczeństwa i państwa dzieckiem. Nosił przy sobie krzyżyki i jakieś koraliki. Miał 2 imiona, Miron Michael. Miron, Oficjalne i Michael, imię z wielkiej księgi. Z Mironem bawiliśmy się w Indian a także w partyzantów II wojny światowej, coś jak w latach 90 dwudziestego wieku zabawa w Indian. Miron był średni, ale głos miał delikatny i przyjemny. Aż dziewczynki chciały się z nim bawić, Zwróćmy uwagę, że to jest czas przedszkolny. Pamiętam do dziś, słynny fragment wykładu.
Kiedy samochód ma brzydki wygląd, nie może parkować w parkingu, Parking powinien odpychać brzydki samochód.
Lub coś takiego: Brzydki miecz nie pasuję do pochwy w pasie, tak jak brzydki pistolet nie pasuje do kabury. Tak samo brzydka kabura nie może być schowkiem dla pięknie wyglądającego pistoletu. A pięknie wyglądający pistolet, w dodatku naładowany magazynkiem, jest ciężki dla kabury, ale za to, kiedy rozlegnie się strzał z pistoletu, Brzydkie kule, się niszczą, piękne uderzają w cel. Pięknie co? To jest o broni prawda? Niestety, kilka lat potem, podświadomość robi swoje. Mieliśmy lekcję religii, historii a także lekcję o najnowszych dziejach, w dziecięcej wersji.
Żołnierze walczyli o nasze dobro, powiadają nauczyciele. A przed wielką wojną była korupcja, były choroby psychiczne, co drugi człowiek chorował na depresję, lub nie miał celu w życiu. Co drugi był marzycielem. Teraz marzyciele i ludzie chorzy nie są stygmatyzowani, tolerujemy każdego człowieka, czy jest biały, brązowy. Nie mordujemy dzieci, mówią, po prostu parę zdeformowanych komórek idzie na większe dobro, robienie proszków lub kosmetyków, a nawet części do komputerów, tankodronów, lub jakichś innych zabawek militarnych i cywilnych.
Te lekcje były pierdolnięte jak dzisiejszy świat z resztą, Może poza moim walkmanem z lat 90, który mnie jeszcze trzyma przy życiu. Nawet jak byłem małym zasrańcem to już wiedziałem, że to, czego nas uczą, jakieś pistolety, bla bla, jakieś samochodziki i parkingi, czy jak przejąć inny samochód i parkingi, to jest pierdolnięte i jebane.
2039. Miron zniknął, Miron Michael chyba zniknął. Nie pojawił się już więcej w przedszkolu. Wychowawcy muwią, że chodzi do przedszkola prywatnego najprawdopodobniej. Ale po tym, rodzice Mirona przyszli smutni do przedszkola, i się kłócili z dyrektorem:
Jesteś kurwą, wiesz, Mister andrew? Ale jak państwo mogą tak mówić, jak, Przecież Miron…
Miron, kurwa twoja mać, nie żyje, jakiś samochód go potrącił, i to w okolicach tego zajebanego illuminatiańską gównopropagandą. Przedszkola. Podsłuchiwałem przez drzwi. Dyrektor próbował uspokoić matkę Mojego „brata”, Spokojnie, Przecież może być to ktoś podobny do Mirona. Dyrektor wpisał kod na klawiaturze komputerowej, z ekranu pojawiło się uspokajające syringe. . Dalej nie pamiętam
2048. Szkoła ponadpodstawowa imienia Generała Mirosława wileńskiego, proiluminackiego dowódcy wojskowego w Polsce w trakcie wielkiej wojny.
Mało pamiętam. Jedyne co pamiętam, to miałem dziewczynę, Zwaną Weroniką. Z tego co pamiętam, pocałunki były, i skończyło się na dotyku, Jeśli wiadomo o co chodzi. Moi rodzice już dawno nie żyją, Zabiły ich mniejsze konflikty w Nestburgu, w Gnieźnie. Nestburg także zawiera dawny Poznań. Po kilku miesiącach. Zauważyłem Jakiegoś iluminatiańskiego gościa z dolarami, obmacującego Veronikę, Nie protestowała, czyli to jednak prawda. Rzekłem sobie w duchu. Wszystko co należy do tego świata jest pierdolnięte, nawet bliskie relacje. Potem dowiedziałem się, iż Illuminatiański jegomość, Tomasz, był ojcem dwóch dzieci z Weroniką. Ja pierdole. Gdy to usłyszałem, postanowiłem zakupić kalcjomorfinę u pewnego gościa, zwanego też grubym pustelnikiem. I zacząłem ją zażywać. To było piękne uczucie, tak jakby nie było nic. Ale coraz częściej chciałem sobie odstrzelić łeb z pistoletu. Potem było coraz gorzej, Uczucie nieustannego smutku, świadomości, że jest się samemu, że nie ma nic, co by mnie ocaliło od tego gówna, w którym się znalazłem. Po prostu to było uczucie bezsilności, pustki, a jak nie tego, to ciągły smutek, aż poduszka była nasiąknięta łzami Fifka. Fifkiem nazwał mnie Ten jegomość, i tak się niestety przyjęło. Moją ulubioną porą dnia była, jest, pora snu, Sny pozwalają uciec od tego kurewskiego świata, od tej kurewskiej rzeczywistości. Bez kalcjomorfiny nie daję jóż razy, biorę 3, 4, 5, do 6 tabletek dziennie, Ale już nawet z nimi, czuję się tak, jakby iluminatiańskiemu gościowi obcięli Chuja i ręce.
Dość, powiedziałem sobie, Dość kurwa moja mać, do kurwy nędzy. Wziąłem nóż… Szczegółów nie będę tutaj opisywał. Ażeby nikt, kto to przeczyta, się nie zainspirował ode mnie. . Zostałem siłą wciągnięty do wojska, Jako jedyny z żołnierzy nie miałem przy sobie Broni, a panowie oficerowie musieli mi kroić chleb, bo nie miałem noża, z wiadomych względów. Nie mogłem też brać kalcjomorfiny, więc pozostał mi tylko, A nie, sznur też nie, wszystko mi zabrali.
Kiedy generał jakiś, zdradził tą gównianą rzeczywistość, z paroma rebeliantami, i z moim ukochanym walkmanem ukryliśmy się w lesie…
zasłaniajmy mordy!
Na początku napiszę jedną żecz, zanim napiszę coś dalej. Zkoro to jest blog własny, czyli mój, to znaczy, że mogę napisać swoje przemyślenia, nie w celu jakiejkolwiek uwagi jak to niektórzy po tego typu wpisach, opisach i paplaninach reagują bądź nierozumieją. Prawda, czasami trza się ogarniać, robota zrobi swoje. Chociaż to też jest walką, w sumie o wszystko
Przemyślenie nr 1.
Niestety jest cykl taki. Przez kilka dni, tygodni, miesiąc czy 2, wydaje się, lób jest tak, że można zrobić wszystko, że mogę gadać w chuj, yyy. Wybaczcie no ale to jest, że tak powiem, przemyślenie więdz nie będę cenzurował
potem jest tak, że jest wszystko obojętne, czy ktoś powie kurwa mać, idź jóż spać, czy nawet powie że niezłe jest to co usiłuję robić, to jest obojętne, w sumie to też jest dobrze
I kilka najcholerniejszych dni, jóż mam to żadko ale jednak, Żeczywistość, mój muzg, głupota, cholera, albo cośtam, zprowadza mnie do parteru jak profesjonalny dżudoka lób karateka amatora dresiarza z kijkiem bejsbolowym. Jeśli to jóż mija, to mogę cieszyć się, grać, i gadać w chuj.
przemyślenie 2.
wiem wiem, w dobie polityki i w dobie teorii że jakieśtam polityki chcą dzielić polskę, Ja podzielę świat jeszcze bardziej, hiehie, a tak na serio
Dzielę ludzi na 5 kategorii
1. Zajebiści ludzie,bądź przyjaciele i blizcy, bardzo jestem do nich przywiązany, jeśli ktoś zrobiłby temukomuś krzywdę, zamordowałbym bez wachania, chyba, gdyż łatwo to mówić
2. Ziomki, ziomeczki, mordeczki i inni tego typu, wliczam też różne anki i ółki, przyjaciółki lób koleżanki, yyy. Czyszbym dyskryminował kogoś ze względu na płeć w dobie poprawności politycznej? Bardzo lubię tych ludzi, chociaż nie jestem aż tak przywiązany
3. Neutralni lób tacy znajomi na dzień dobry, na walkie, na zabicie w redspota, na inne durnoty, na śmianie się z walek.
4. siema i koniec, np, Tacy aroganccy ludzie, hamy lób tacy, kturzy oceniają kogoś po pierwszych zdaniach, pierwszym wrażeniu, bądź pierwszym dźwięku mowy , czy nawet akcencie lób pochodzeniu. Wiem, za dużo powturzeń. Takich najczęściej ignoruję się, bo po co nerwy psuć. Nie nie, to ci, których znam jóż na tyle, bądź ci, którzy są znani z oceniania wszystkiego po okładce
5. Takich to tylko zamordować!
Nooo to jóż są tacy, którzy mnie na prawdę wkurwili bo np, Biją swoje dzieci, żonę, krzywdzą kogokolwiek, ranią zkrupulatnie bądź są zrachowanymi, narachowanymi, po prostu zwykłymi qrwiszonami którzy tylko wykorzystują słabszych od siebie, czy uprawnienia związane ze stanowiskiem, rodzicielstwem itd.
3. Niestety prawda jest taka, że czasami człek, jak jest na dnie, to potem, jak ma szczęście odbija się i może być jeszcze lepiej niż wcześniej, tak miałem z 2 razy lób 3.
to chyba na tyle, na przodzie? A idź pan w… Rzekliby niektórzy
No to niech będzie na tyle.
miłego seansu, refleksji bądź pretensji. Dobranoc
Witaj człowiecze. Jest dzisiaj wielkanoc. Miałem ja dzisiaj coś dziwnego rano. Od tąd mam natchnienie na trochę liryki. Chyba mi wychodzą tylko erotyki, kiedy oczywiście, są okoliczności. Nigdy nie pisałem tego na publikę. Gdyż większość młodzieży ceni trap muzykę. Nie jestem technikiem, ani naukowcem. Raczej kimś w nostalgii, nie jakimś gitowcem. A jeśli jóż o wielkanocy jóż mówimy, życzę najlepszego, no i końca zimy. Zmartchwystania pana, Jezusa Chrystusa. A także po jutrze, mokrego dyngusa. I nadziei. Nadziei ku lepszej przyszłości. Aby w świecie chodź trochę uzyskać radości. I nie piszę ja to dzięło dla popularności. Tylko, żeby czasami, emocje me uprościć. Piszę ja dla tego, żeby lżej mi było. No i dla niektórych, by im było miło. Tak się kończy post człeka który w trendach nie jest, lecz ja nie dbam o to, i tak jest mi lepiej. Teraz ty, mój przyjacielu, który mnie znasz z domu. Może mnie nigdy nieznałeś z tej strony, bo komu miałbym miałbym powiedzieć parę żeczy jak nie tobie, no, jest wyjątek, mówię czasem sobie, pisząc pamiętniki. Bądź tworząc. Teraz do ciebie, nie masz mnie w znajomych, pewnie jóż tego nie przeczytasz. Życzę ci na urodziny, które są niebawem, żeby szczęście było, fart, tak można nazwać. Wiem że drogi nigdy nie będą łączone. Teraz ty, której chłopaka mam w znajomych. Wierz mi, nie jest łatwo. Ale jóż rozumiem. Tylko to było na prawde raniące, tego jóż nie rozumiem dlaczego tak miało właśnie być. Ale teraz, teraz jóż nie chcę mieć od ciebie nic. >nic, co by o tobie przypominało. Tak więdz, żegnam ciebie, i to robię śmiało. Gdyż niektórzy cenią bardzo twarde sztuki. Ja nie jestem taki, jestem twórcą sztuki słuchowiskiem zwane, czasami i muzykę, i opowiadania, i tą, właśnie, lirykę.